
Nauczeni, że wszystko nam się należy, wszystko wiemy najlepiej, że nie ma rzeczy niemożliwych, bo przecież “chcieć” to “móc”, a jeśli nie wychodzi to znaczy, że kołcz słaby, świat się uwziął, pech czy jakaś klątwa.. zapominamy o tym, że warto na chwilę przystanąć, wziąć miękki wydech i pochylić czoła. Pochylić czoła przed tym co jest większe od nas, przed tym co niesie nam życie i przed tym nad czym nie mamy mocy sprawczej. Jeśli czas nas uczy pogody (jak śpiewała Grażyna Łobaszewska) to życie nas uczy pokory. Z jakim efektem?
W skłonach wykorzystujemy siłę grawitacji i uważność, aby znieść ból i napięcie w określonych partiach naszego ciała. Co ważne – skłony nie powinny być wykonywane siłowo, pracę nad skłonem powinniśmy powierzyć grawitacji wspierając ją rozluźnianiem mięśni na wydechu, co pozwoli nam pogłębić pozycję w sposób naturalny, w takim stopniu w jakim chce tego nasze ciało.
Skłony to praktyka introspektywna, która kierując naszą uwagę do wewnątrz, skłania nas do wglądu w siebie. Kompresja klatki piersiowej oraz wydech, które towarzyszą skłonom przynoszą dodatkowo działanie relaksacyjne i uspokajające.
Joga YIN to bardzo wdzięczna forma pracy nad skłonami. Długie pozostawanie w asanach pozwala na znaczne pogłębienie pozycji bez wykorzystywania niepożądanej siły nacisku.
Każdy guru wie, że za problemy ze skłonami (poza brakiem ruchu i rozciągnięcia odpowiednich partii ciała, takich jak słynna już taśma tylna czy zblokowane biodra) odpowiedzialna jest również sztywność myślenia, duma, nieustępliwość, ale również lęk. Psychologia mówi o lęku przed niedostrzegalnym zagrożeniem, który pojawia się w momencie skłonu – nie wiemy wówczas co znajduje się za nami i kiedy może nastąpić atak ze strony domniemanego drapieżnika. Dla osób z natury lękliwych skłony będą więc nieco większym wyzwaniem.
Warto jednak stawić czoła swoim słabościom – skłony odciążają kręgosłup, tworząc przestrzeń pomiędzy kręgami; stymulują pracę rdzenia kręgowego wspomagając pracę mózgu i całego organizmu. Wykonując skłon masujemy również nasze narządy wewnętrzne oraz uelastyczniamy mięśnie pleców.
Czasami warto wykonać skromny ukłon w stronę życia w podziękowaniu za to, że jesteśmy. W pełni wdzięczności i bez oczekiwań.. i bez sprawdzania czy nasze czoło sięgnęło już kolan.
Nie zachęcam nikogo do odpuszczenia marzeń czy osłabienia siły woli w dążeniu do celu lub szlachetnej wygranej, ale zdecydowanie zachęcam do zrobienia małego kroku w tył i pozwolenia sobie na odrobinę elastyczności wobec tego co nas spotyka. Czasami nie warto iść w zaparte i na przekór wszystkiemu; nie ma potrzeby przymuszać się do radości, czy siłą walczyć ze smutkiem, cierpieniem, przemęczeniem. Nie warto zmuszać ciała, aby zwinęło się w kolejne “chińskie osiem” z imponującego tutoriala jogi. Czasami warto wykonać skromny ukłon w stronę życia w podziękowaniu za to, że jesteśmy. W pełni wdzięczności i bez oczekiwań.. i bez sprawdzania czy nasze czoło sięgnęło już kolan.
Od dziecka miałam problem ze skłonami, a moje palce dłoni z trudem muskały o podłogę (jeśli w ogóle!). Zaufaj mi – z czasem zdziwisz się do jak głębokich skłonów zdolne jest Twoje ciało przy braku presji, kiedy w umyśle gości niosąca ulgę elastyczność myśli i odczuć. Wiem bo któregoś dnia zupełnym przypadkiem i w najmniej spodziewanym momencie moje czoło miękko wtuliło się w kolana..
Kłaniam się nisko 😉
A.