Panie Norbercie jest Pan psychologiem, terapeutą ACT, terapeutą neurofeedbacku i trenerem, wykorzystuje Pan w swojej pracy praktyki Mindfulnessu oraz VR, ale to nie wszystko, jest Pan również członkiem stowarzyszeń: Association for Contextual Behavioral Science, fundacji MIND – European Foundation for Psychedelic Science oraz naszego rodzimego PTP – Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego

Polskie Towarzystwo Psychodeliczne jest stosunkowo nową inicjatywą, która powstała w ramach działalności Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej, w celu popularyzacji i wspierania badań naukowych nad substancjami psychodelicznymi oraz aby umożliwić wprowadzenie reformy prawa, która zezwoli na stosowanie psychodelików do celów medycznych i naukowych w naszym kraju. Skąd u Pana takie nietypowe jak na Polskie realia „zainteresowanie”?

Wszystkie te zainteresowania są związane z psychologią, która jest nauką niezwykłą i fascynującą. Interesuje mnie w szczególności psychoterapia, a ta nieustannie się rozwija. Powstają nowe techniki i modalności, wykorzystuje się coraz więcej nowoczesnych technologii i nieznanych dotąd praktyk jak neurofeedback czy wirtualna rzeczywistość, ale również dostrzega się mądrość praktyk stosowanych od wieków – takich jak medytacja i psychodeliki. Stosowanie zarówno nowych jak i starych ścieżek wydaje mi się szczególnie potrzebne w obliczu wszechobecnego cierpienia psychicznego, rosnącej fali różnego rodzaju zaburzeń psychicznych, uzależnień i samobójstw. Jest wiele czynników które są związane z takim stanem rzeczy, ale wydaje się, że jeśli nie otworzymy się na nowe możliwości będzie tylko gorzej.

Potrzebujemy skutecznych, przygotowywanych w oparciu o badania naukowe, form terapii, które pozwolą nam na przemianę i zdrowe, zrównoważone życie, zarówno na poziomie jednostkowym i społecznym jak i w szerszym, globalnym kontekście. 

Organizacje których jestem członkiem stawiają sobie podobne jak ja cele, a wśród ich członków znajduję wielu sprzymierzeńców z którymi mogę współdziałać i od których mogę się uczyć. W szczególności dotyczy to naszego rodzimego, nowo powstałego Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego.

Potrzebujemy skutecznych, przygotowywanych w oparciu o badania naukowe, form terapii, które pozwolą nam na przemianę i zdrowe, zrównoważone życie, zarówno na poziomie jednostkowym i społecznym jak i w szerszym, globalnym kontekście. 

Czy będzie Pan uprzejmy w skrócie opisać czym są substancje psychodeliczne (inaczej psychodeliki)?

Psychodeliki są substancjami towarzyszącymi człowiekowi od tysiącleci. Mamy sporo dowodów na to, że były one wykorzystywane w wielu kulturach w celach duchowych, rytualnych, leczniczych i społecznych. Mam tutaj na myśli głównie takie substancje jak: grzyby psylocybinowe, występujące w wielu miejscach na świecie (również w Polsce) i ayahuasce, wywar roślinny stosowany na terenach Amazonii. Nasza zachodnia cywilizacja odkryła i zaczęła badać te rośliny stosunkowo niedawno, bo pod koniec dziewiętnastego wieku. W początkowej fazie dotyczyło to głównie meskaliny – psychoaktywnej substancji znajdującej się w pejotlu. Prawdziwym postępem i akceleratorem badań było zsyntetyzowanie LSD, którego dokonał szwajcarski chemik Albert Hoffman w laboratoriach firmy Sandoz w 1938 roku, a w późniejszym czasie zsyntetyzowanie też wspomnianej już wcześniej psylocybiny, dokonane zresztą przez tego samego naukowca. Substancje te, ze względu na swój niezwykły wpływ na psychikę ludzką bardzo szybko zainteresowały naukowców i specjalistów, a w szczelności psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów i neurobiologów.

Wszystkie wspomniane substancje zaliczamy dziś do grupy tzw. klasycznych psychodelików. Wyniki badań wskazują, że substancje te mogą być bardzo użyteczne w terapii, m.in: depresji, zaburzeń lękowych, OCD, uzależnień. Wiele badań udowodniło również ich skuteczność w radzeniu sobie z egzystencjalnym lękiem u osób terminalnie chorych. Ze względu na potężne prawne przeszkody, badania w tym zakresie są ograniczone do najważniejszych współczesnych problemów, ale niewykluczone że dzięki dalszym badaniom odkryjemy i potwierdzimy że mogą być one pomocne również w wielu innych problemach.

Drugą grupą którą bada obecnie nauka psychodeliczna są substancje określane empatogenami lub entaktogenami. Najbardziej znaną z nich jest MDMA, substancja która okazała się niezwykle skuteczna w terapii PTSD – zespołu stresu pourazowego.

Trzecią grupę stanowią dysocjanty – należy do nich ketamina, stosowana na co dzień w anestezjologii. Okazała się ona bardzo pomocna w leczeniu depresji oraz daje nadzieje cierpiącym na chorobę afektywną dwubiegunową – badania nad tymi zagadnieniami były i są prowadzone również w Polsce. W USA esketamina (generyk ketaminy) została już dopuszczona do celów terapeutycznych. 

Jaki jest wpływ takich substancji na naszą psychikę? Co dzieje się z naszą percepcją, świadomością, postrzeganiem, po ich zażyciu? Jakie procesy w nas zachodzą? Na czym polega ich wartość terapeutyczna?

Każda grupa substancji o których wspomniałem przed chwilą ma inny wpływ na naszą psychikę i inne mechanizmy terapeutycznego oddziaływania.

Klasyczne psychodeliki oddziałują głównie na receptory serotoninowe w korze mózgowej, a część z nich również na receptory dopaminowe. Powodują nagłe i głębokie zmiany w percepcji i świadomości. Prawdopodobnie, terapeutyczny wpływ tych środków jest związany z tym, że czasowo dezaktywują one w mózgu sieć Default Mode Network (DMN) , po polsku sieć standardowej aktywności, strukturę której nadaktywne działanie jest związane z ruminacyjnym stylem myślenia występującym w depresji, zaburzeniach lękowych, OCD i uzależnieniach. Chwilowe wyciszenie tej struktury pozwala obszarom mózgu które do tej pory nie miały ze sobą kontaktu na zwiększoną aktywność i aktywizowanie nowych połączeń synaptycznych.

Dominującą teorią dotyczącą neurobiologicznych podstaw doświadczenia psychodelicznego jest „Entropic Brain” angielskiego psychofarmakologa Robina Cartharta-Harissa. W dużym uproszczeniu teoria ta zakłada, że mózg jest hierarchicznie zbudowanym systemem w którym DMN pełni rolę „dyrygenta”, lub „stolicy kraju” i zarządza całym systemem, utrzymuje porządek i nie dopuszcza  do anarchii. Niektórzy naukowcy nazywają tę strukturę „Me-network”, ponieważ jest ona aktywna gdy w badaniach podaje się liczbę przymiotników opisujących osobę badaną. DMN jest również powiązana z pamięcią autobiograficzną, na podstawie której tworzymy materiał na temat tego kim jesteśmy oraz tworzymy predykcję przyszłości. Odpowiada więc ona za poczucie Ja, a w języku psychoanalizy moglibyśmy powiedzieć o niej jako o ekwiwalencie mechanizmu ego. Neuroobrazowanie wykazało, że spadek aktywności DMN był ściśle powiązany z subiektywnym odczuciem wyciszenia, a nawet zaniku ego. Możliwe że właśnie ten mechanizm jest związany z mistycznymi stanami świadomości, o których tak często raportują uczestnicy badań. 

Jeżeli chodzi o perspektywę psychologiczną dzieje się naprawdę wiele. Podczas prowadzonej w ten sposób terapii może dojść do wielu wartościowych wglądów, zarówno na poziomie egzystencjalnym jak i inter oraz intrapersonalnym. Może to być wgląd w przyczynę wielu naszych problemów oraz wewnętrznych konfliktów. Mechanizmy obronne które na co dzień nie pozwalają nam na ich dostrzeżenie ulegają osłabieniu lub czasowej dezaktywacji. Możliwe jest również dotarcie do wypartych, niedostępnych treści psychicznych, np. dawnych traum. Może być to bardzo ciężki proces dla osoby poddawanej tego rodzaju terapii, dlatego tak istotna jest obecność wykwalifikowanych terapeutów na każdym etapie tego procesu: przygotowania, podania i działania substancji jak i na późniejszym etapie w którym treści zdobyte podczas doświadczenia muszą zostać odpowiednio zintegrowane do naszego życia.

W trakcie doświadczenia psychodelicznego może dojść również do uświadomienia sobie własnych, dotychczas nie dostrzeganych przez nas samych zasobów, oraz do wglądu w najistotniejsze zagadnienia egzystencjalne dotyczące istoty życia i jego sensu.

Być może najważniejsze zmiany uwidaczniają się na poziomie zachowania. Wiele osób mówi: “to doświadczenie mnie zmieniło, jestem inną, lepszą osobą, dla innych i dla siebie; Jestem lepszym rodzicem; Mam w sobie więcej empatii i współczucia; Lepiej traktuję swoje ciało; Zerwałem z uzależniającą substancją lub zachowaniem.” Co ciekawe nie są to jedynie subiektywne oceny osób badanych. Również ich bliscy potwierdzają głębokie zmiany jakie zaszły po doświadczeniu. Można by wiele jeszcze o tym powiedzieć, ale te kwestie o których wspomniałem wydają mi się naprawdę istotne.

W przypadku MDMA mamy do czynienia z innym mechanizmem. Substancja ta wpływa stymulująco na obszar kory przedczołowej co pozwala nam na większą obecność i koncentrację, wycisza ciało migdałowate którego nadaktywność jest powiązana z lękiem oraz podnosi poziom oksytocyny, która jest „hormonem bliskości”. Powoduje więc czasowy stan optymalnej aktywacji która jest tak istotna ze względu na proces terapeutyczny. Pozwala na nawiązanie lepszego kontaktu z samym sobą i z terapeutą, wzmocnienie przymierza i relacji terapeutycznej, osłabia obronne, lękowe mechanizmy które stoją na przeszkodzie w skontaktowaniu się z trudnymi emocjonalnie treściami. To dlatego MDMA jest tak skuteczne w terapii PTSD, odwraca bowiem chwilowo neurobiologiczne skutki traum, stwarzając okno terapeutycznego oddziaływania. Oczywiście tutaj również ważne jest przygotowanie, odpowiednia opieka podczas sesji dawkowania jak i integracja doświadczenia. PTSD to nie jedyny obszar w którym MDMA wykazuje wysoką skuteczność. Równie interesujące badania dotyczyły osób chorych na autyzm, gdzie terapia wspomagana MDMA skutecznie obniżyła u nich poziom lęku społecznego. Wielu terapeutów którzy pracowali z MDMA zanim została ona zdelegalizowana mówi o tym, że substancja ta była szczególnie pomocna w terapii par. Irvin Yalom znany psychoterapeuta egzystencjalny w swojej autobiografii opisuje wydarzenie, w którym Rolo May (również wybitny egzystencjalista) zaproponował jemu i jego żonie zażycie tej substancji podczas spotkania towarzyskiego. Yalom wraz z żoną przechodzili w owym czasie kryzys małżeński, który w wyniku osiągnięcia określonego stanu po zażyciu substancji, został zażegnany. Pisząc o tym po wielu latach Yalom stwierdził, że było to bardzo ważne wydarzenie w jego życiu. Jestem przekonany, że MDMA znajdzie kiedyś zastosowanie nie tylko w terapii par, ale wszędzie tam gdzie pojawia się konflikt.

W przypadku ketaminy mamy do czynienia z dwoma procesami. Po pierwsze krótkotrwale ketamina wykazuje działanie przeciwbólowe oddziałując na obszary bólu emocjonalnego w mózgu, dzięki czemu przez kilka dni u osoby pogrążonej w depresji dochodzi do czasowej poprawy stanu. Ważniejszy wydaje się jednak być efekt psychodeliczny działania substancji, który daje możliwości zbliżone do stosowania klasycznych psychodelików. 

W jaki sposób w praktyce przebiega terapia z wykorzystaniem tych środków (jeśli nie w Polsce to za granicą)?

Proces terapeutyczny składa się zwykle z trzech etapów: przygotowania, sesji dawkowania oraz integracji doświadczenia. To co dzieje się w każdym z etapów jest mocno związane z modalnością w której pracują terapeuci. Uogólniając przygotowanie jest nastawione na maksymalizację potencjału doświadczenia psychodelicznego, podczas sesji dawkowania kluczowe jest bezpieczeństwo, integracja natomiast ważna jest dla utrzymania stanu poprawy. Wracając do modalności terapeutycznej – we wczesnych badaniach nad psychodelikami w latach 40 i 50 dominował model psychodynamiczny i psychoanalityczny. W późniejszych latach nastąpił rozwój psychologii humanistycznej a następnie transpersonalnej. Obecnie naukowcy poszukują modeli terapeutycznych które będą z jednej strony dobrze wspierać terapię psychodeliczną, a z drugiej strony będą bazowały na dowodach i pozwolą na naukowy pomiar oraz zrozumienie procesów które zachodzą w trakcie terapii. Widoczny jest zwrot w kierunku modeli kontemplatywnych. Zainteresowanie wielu ośrodków skupiło się wokół terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) oraz terapii poznawczej opartej na uważności (MBCT). Korzystają z nich min. Yale, NYU i Imperial College London. Jeżeli chodzi o terapię przy użyciu MDMA to szkolenie przyszłych terapeutów prowadzone przez MAPS (Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies) bazuje głównie na oddychaniu holotropowym, metodzie hakomi i terapii IFS (system wewnętrznej rodziny).

Sama sesja terapeutyczna jest uzależniona od dawki i substancji. W  przypadku klasycznych psychodelików wykształciły się dwa dominujące podejścia – terapia psycholityczna, z mniejszymi i średnimi dawkami oraz terapia psychodeliczna z wysokimi dawkami. W terapii psycholitycznej substancja może spowodować zwiększony stan elastyczności psychologicznej lub (posługując się językiem psychodynamicznym) osłabić mechanizmy obronne, co może znacząco przyśpieszyć proces terapeutyczny. Możliwy jest też werbalny kontakt z terapeutą w trakcie całej sesji. W przypadku terapii psychodelicznej stosuje się wysokie dawki, a uczestnicy są zachęcani do skierowania uwagi na własne procesy psychiczne. Podczas sesji nie prowadzi się rozmów z terapeutami, chyba że jest to konieczne.

Ważny jest też format terapii – indywidualny lub grupowy. W badaniach dominuje wariant indywidualny. Uczestnik przez kilka godzin leży na wygodnej sofie, jest zachęcany do założenia przepaski na oczy, założenia słuchawek i skierowania swojej uwagi do wewnątrz. Muzyka odgrywa bardzo ważną rolę w tym doświadczeniu, a rola terapeutów polega na udzielaniu emocjonalnego i fizycznego wsparcia w trakcie podróży. W terapii undergroundowej częściej można spotkać się z formatem grupowym. Zwykle jest to grupa kilku, kilkunastu osób nadzorowana przez kilku facylitatorów. Osoby są również zachęcane do założenia przepasek, wsłuchania się w muzykę i podążania za procesem. 

Oczywiście doświadczenia psychodeliczne mogą również być wkomponowane w dłuższy proces terapeutyczny, w tym przypadku istotne jest jednak by terapeuta miał zrozumienie, wiedzę i świadomość jak pracować z materiałem wniesionym z sesji psychodelicznych. 

Czy są określone rodzaje schorzeń lub zaburzeń natury emocjonalnej przy których powinniśmy zdecydowanie pominąć zażycie psychodelików zarówno w formie rekreacyjnej jak i w psychoterapii?

Ze względu na zróżnicowane działanie tych substancji każde ich zażycie powinno być poprzedzone badaniami i konsultacją ze świadomym ich działania lekarzem. Wiem, że o to niełatwo.. Psychodelików nie powinny stosować osoby z poważnymi chorobami serca, nerek, wątroby, trzustki, osoby z nadciśnieniem, problemami neurologicznymi i psychicznymi w szczególności zaburzeniami osobowości, schizofrenią, ChAD oraz myślami samobójczymi. Również przyjmowanie innych leków może być tu znaczącym problemem ponieważ mogą one wchodzić w interakcje z substancjami psychoaktywnymi.

Czy to prawda, że jeżeli w naszej rodzinie odnotowano przypadki zachorowań na schizofrenię, zażywając substancje psychodeliczne ryzykujemy aktywacją podobnego schorzenia również u siebie? Czy jest to jedna z tzw. „miejskich legend”?

Obecnie osoby które miały w rodzinie przypadki lub same doświadczyły objawów psychotycznych, schizofrenii i zaburzeń afektywnych dwubiegunowych są wykluczone z badań. Naukowcy obawiają się bowiem, że te substancje mogą aktywizować bądź nasilić u nich chorobę. Musimy pamiętać jednak, że ze względu na administracyjne utrudnienia tych badań jest ciągle mało, dlatego naukowcy wykazują tu słuszną i daleko idącą ostrożność. 

Być może dalsze badania pozwolą jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na obecną chwilę odradzałbym osobom z tych dwóch grup stosowania tych substancji.

Czy po substancje psychodeliczne powinniśmy sięgać wyłącznie w celach leczniczych/terapeutycznych?

………….

>>> PRZEJDŹ DO DRUGIEJ CZĘŚCI ROZMOWY <<<

>>> PRZEJDŹ DO DRUGIEJ CZĘŚCI ROZMOWY <<<